wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 3



Obudziłam się w nocy. Miałam koszmar. Śniło mi się to co przeżywałam zawsze gdy miałam się spotkać z Dianą. Czułam to uczucie lęku, które mi zawsze towarzyszyło zanim się z nią spotkałam. Nie potrafię tego wytłumaczyć czemu tak się czułam. Było to dla mnie czymś trudnym. Czymś nie do przeskoczenia. Ale udało się nam. Tak nam. Bo to nie była tylko moja zasługa. W drugiej części snu przyśniła mi się szkoła. To uczucie jak nie byłam akceptowana. Jak nie potrafiłam sobie z niczym poradzić. Byłam gospodarzem ale nawet nie cały rok. Musiałam wcześniej zrezygnować. Po prostu moja klasa mnie nie chciała. To było dla mnie ciężkie przeżycie. Pamiętam jak się wtedy czułam. Jak nic nie warty śmieć. W dodatku nie miałam w nikim oparcia. Mówią, że ludzie są panami swojego losu. Poniekąd to jest prawda. Ale nie zawsze wiemy jak nasza jedna decyzja może wpłynąć na nasze życie. Ja przekonałam się na tym aż za dobrze. Miałam jeszcze dość dużo czasu do świtu jednak już nie mogła zasnąć. Przeszłam do kuchni, zrobiłam sobie kakałko i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach. O 6:00 prawie niczego nie było w telewizji. Jednak zatrzymałam się na jednym kanale. Był akurat wywiad z One Direction.




Glamour: Dziewczyna z waszej okładki, Rosie Huntington-Thiteley jest Brytyjką. Jak wam się z nią pracowało?

Harry: Była urocza, naprawdę świetna.

Liam: Nie jestem najlepszy w rozmowach z kobietami, a gdy znajdujesz się przy kimś takim jak Rosie, robi się jeszcze gorzej. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, stałem i starałem się wypaść dobrze.

Glamour: Pracujecie nad nowym albumem. Rozwinęliście swoje własne brzmienie?

Louis: Mamy w planach więcej rocka.

Niall: Nie ciężkiego, bo wtedy większość ludzi przestanie tego słuchać, będziemy przerażać.

Harry: Chcemy być coraz lepsi i lepsi.

Glamour: Wraz z potęgą 1D, widzicie się jako zespół, w wieku 40 lat czy też więcej? Jak Rolling Stones?

Zayn: Mamy taką nadzieję. Trzymamy kciuki za to, że za 10 lat nadal będziemy w branży. Jeśli nie, trudno, mieliśmy swój wspaniały czas. Dopóki mamy z tego przyjemność, nie żałujemy, robimy swoje.




Tak mniej więcej zleciał mi czas. Wkrótce wstała Diana.

- Już wstałaś. Nie wierzę, Rose wstała przede mną.

- Daj spokój. Miałam koszmar i obudziłam się przed 6:00. Jemy śniadanie ?

- Jasne. Co robimy ?

- Jajecznica i tosty ?

- Okey. Ja robię tosty.! - krzyknęła Diana

- Dobra ale nie krzycz tak bo ogłuchnę.

Zaczęłam rozbijać i trzepać jajka. Postanowiłam zrobić z boczkiem i szczypiorkiem. Wyjęłam produkty z lodówki i zaczęłam kroić. Nagle usłyszałam piosenkę One Direction.

- Diana, pogłos radio ! - krzyknęłam

I już za chwilę wspólnie pialiśmy Midnight Memories. Zaczęliśmy strasznie fałszować ale nie przeszkadzało nam to. Dopiero jak skończyła się piosenka to uspokoiłyśmy się. Już po chwili na stołach znalazło się nasze przepyszne śniadanie. Wpałaszowałyśmy je szybko.

- Więc jakie plany na dziś ? - spytała się Diana

- No jak to jakie ? Zwiedzanie ! London Eye, Big Ben, pałac Buckingham i zakupy - odkrzyknęłam uszczęśliwiona.

- Szybko, pozmywamy później. Idziemy się umalować, ładnie ubrać. Nie ma no co czekać.

Pobiegłam szybko do swojego pokoju, wybrałam najlepsze ciuchy jakie miałam i ładnie umalowałam się. Po chwili mogłam wyjść pochwalić się efektem.

- Wow ale ładnie wyglądasz - powiedziała Diana.

- Ty też wyglądasz ślicznie - odpowiedziałam - Jak myślisz mamy jakieś szanse u chłopaków ?

- No jasne. Masz forsę ?

- Mam

- No to wychodzimy.

Najpierw poszłyśmy pod London Eye. Zrobiłyśmy sobie fotki. Postanowiłyśmy nawet postać w kolejce żeby wsiąść na to ogromniaste koło. Jednak kolejki były strrrrasznie długie. To nam jednak nie przeszkadzało.
- Popatrz, Rose. I oto jesteśmy w tym pięknym mieście tak jak planowałyśmy. 
- Tak jest super.
- Ale jakoś nie widać żebyś się cieszyła.
- To wszystko przez ten koszmar. Przypomniało mi się jak to między nami było.
- Nie rozpamiętuj tego. Było minęło. Nie możemy tracić życia na to co było. Czas nam ucieka. Przed śmiercią musimy zrobić wszystkie szalone marzenia. Tylko wtedy życie będzie miało sens.
- Jak zwykle masz rację -powiedziałam
- To co teraz nasza kolej, wchodzimy ?
- Idź sama ja się boję
- Co ci przed chwilą mówiłam. Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?
- Kurde, chodź bo mi nie dasz spokoju
Wsiedliśmy na to cholerne Koło. W czasie jazdy darłyśmy się jak nawiedzone. Gdy kolejka się zatrzymała krzyknęłam : Jeszcze raz . Niestety byśmy musieli stać znowu w kolejce. Odpuściłyśmy sobie. Następnie poszłyśmy pod Big Ben. Zrobiłyśmy sobie mnóstwo fotek. Później chciałyśmy zrobić sobie album. Takie wspomnienie z Londynu. Zwiedziłyśmy jeszcze pałac Buckingham iw końcu zakupy. Nakupowałyśmy sobie mnóstwo rzeczy. Dzień postanowiłyśmy zakończyć kolacja w restauracji. Poszłyśmy do pierwszej jaką napotkałyśmy. Zamówiłśmy sobie spaghetti. Czekając na danie rozmawialiśmy o tym jak to teraz z nami będzie. Nagle zaniemówiłam. Do restauracji weszło One Direction ! ...

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 2

Obudziłam się i spojrzałam przez okno. Był już ranek i świeciło słoneczko :) Chociaż pogoda była ładna . Spojrzałam na zegarek. 9:00. O cholera ! Za chwilę będzie Diana. Zaczęłam się szybko przygotowywać. Nikogo już nie było w domu. Mogli mnie chociaż obudzić a nie. Bym zaspała. Zjadłam na szybkiego śniadanie i popakowałam ostatnie rzeczy. Gdy o 10 weszła Diana sklejałam już ostatnie pudło.
- I jak tam gotowa ?
- Tak, już kończę. Możesz już brać powoli te pudła. 
- Okey.
Zaczęłam wynosić pudła gdy zobaczyłam że idą Bruno, Justin, Michael i Patrick. Zawołałam ich :
- Pomożecie mi przenieść te pudła ?
- Jasne szefowo.
Jako dziewczyna byłam szefem bandy. Szanowali mnie. Weszli do domu i już nic nie miałyśmy do roboty. Sami wzięli wszystko. 
- Dzięki chłopacy.
- Nie ma za co, Rose. I kto będzie teraz naszym szefem.? - powiedział Michael
- Nie martw się znajdziecie kogoś.
- Pewnie tak. Na razie Rose. Nie zapomnij o nas.
- O was nie da się zapomnieć . -powiedziałam.
- Pa
- Na razie
Zamknęłam drzwi na klucz.
- I co ciężko się rozstawać ?- zapytała Diana.
- Jak cholera. Ale wiesz co ? Już nie mogę się doczekać aż będziemy w Londynie .
- Ja też. To co jedziemy ?
- Jasne. Dzień dobry ! - przywitałam się z mamą Diany.
- Dzień dobry. I jak tam? Jesteście gotowe ?
- Tak - odpowiedziałyśmy zgodne.
- No to drogę.
Przez połowę drogi się nie odzywałam. Patrzyłam na Dianę i przypominałam sobie jak to było kiedyś i jak to się stało że wszystko się popsuło. Miałam problemy ze szkołą. Bałam się tam chodzić. Wylądowałam przez to w szpitalu psychiatrycznym. Na jednej z przepustek poznałam Dianę. Była nowa. Nie znała nikogo w naszej klasie. Podobnie jak ja. To znaczy znałyśmy wszystkich ale nie mogliśmy z nimi znaleźć wspólnego języka. A ze sobą dobrze nam się gadało. Pamiętam, że wyszłam ze szpitala na wigilię klasową. Wtedy dostałam od Diany słodkiego białego misia. Myślę, że właśnie tego dnia zaczęła się nasza przyjaźń. Jednak mnie często nie było w szkole. Miałam  powroty lęku. I wtedy Diana zostawała sama. W klasie, która była jej prawie obca. Może dlatego wpadła w złe towarzystwo. Kiedyś była zwykłą dziewczyną a wtedy zaczęła palić papierosy, sięgała po alkohol. Jedna z naszych kłótnia wybuchła przez papierosy. Diana wiedziała, że nie cierpię gdy pali w mojej obecności. A tamtego dnia wyszła na dwór i powiedziała że chcę jechać do mnie bo tam mieszkała nasza koleżanka, która sprzedawała papierosy. Powiedziałam, że nie pojadę tam. Wtedy się obraziła na mnie. Wróciła do domu i od wtedy między nami nic nie było takie jak dawniej. 
- Rose ?
- Tak ?
- Masz klucze do naszego nowego mieszkania ?
- Jasne - odpowiedziałam
Reszta podróży minęła nam na rozmowie. Gdy podjechałyśmy pod nasze nowe mieszkanie zaczęłyśmy krzyczeć z zachwytu. Wysiadłyśmy szybko i od razu pobiegłyśmy na górę. Mieszkanie było śliczne. Dwa pokoje, kuchnia, łazienka i piękny balkon. Wróciłyśmy szybko do samochodu i zaczęłyśmy wnosić pudła. Mama Diany nie mogła z nami długo zostać więc niedługo żegnałyśmy już się. Gdy tylko wyszła szybko pobiegłyśmy do swoich pokoi żeby się rozpakować. Zajęło nam to kilka ładnych godzin ale o 18 wszystko było już gotowe. Obejrzałyśmy swoje dzieła.
- To co teraz robimy ? - zapytałam
- Jak to co ? Idziemy zwiedzać Londyn
Poszłyśmy na szybki spacer. Pode drogą kupiłyśmy sobie kolację na wynos. Pyszna włoska pizza. Postanowiłyśmy zjeść ją przy filmie. Wieczór upłynął nam bardzo szybko i poszłyśmy spać.


Sorry, że ten jest trochę krótszy ale nie miałam zbytnio czasu żeby go dokończyć

CZYTASZ => KOMENTUJESZ

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1

To było niesamowite.

Patrzyłam na mój już pusty pokój. Jutro miałam przeprowadzić się do Londynu. Razem z przyjaciółką miałyśmy tam wynajęte mieszkanko. Dostałyśmy się na wymarzone studia a stamtąd było bliżej. Trochę trudno było mi się rozstawać z rodziną. Od teraz sama będę musiała się utrzymywać. A już za tydzień do nowej szkoły. Postanowiłyśmy, razem z Dianą, że pojedziemy już tydzień wcześniej aby się oswoić z miastem.
- Hej ! Jak tam już spakowana ? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Diany.
- Tak, zobacz jak tu teraz pusto.
- No w moim pokoju też się dziwnie czuję. Pomyśl sobie ile wspomnień tutaj jest. Już tęsknię za tym miejscem.
- W naszym nowym mieszkanku też będzie fajnie.
- No ja myślę. Twoja mama na pewno nas jutro zawiezie ?
- Tak, na pewno. Muszę lecieć, pakować się dalej. Wpadłam tylko na chwilę. Bądź gotowa jutro o 10.
- Jasne, do jutra.
- Pa.
Odprowadziłam Dianę do drzwi i ostatni raz postanowiłam zrobić obiad. Ale musiałam iść do sklepu po zakupy. Poszłam do pobliskiego sklepu.
- Dzień dobry !
- Dzień dobry, Rose. I jak tam spakowana ? spytała się sprzedawczyni
- Tak. Już nie mogę się doczekać wyjazdu ale z drugiej strony chciałabym tu zostać.
- Też chciałabym żebyś tu została. Kto teraz będzie mi pomagał w prowadzeniu sklepu ? Byłaś zawsze bardzo pomocna .
- Na pewno ktoś mnie zastąpi. A jeżeli nie to ja kiedyś tu wrócę. - uśmiechnęłam się.
- Nie da drugiej takiej osoby jak ty. Zawsze uśmiechnięta, pomocna, skora do rozmowy ale również szalona.
- Czy aby na pewno mówi pani o mnie ?
- A o Tobie. Wiesz jakie zdanie wszyscy mają na Twój temat ale ja jestem innego zdania. Jedni mają Cię za ulicznicę i rozrabiakę. Może czasami coś przeskrobałaś ale w zasadzie to jesteś dobra. Ale koniec tych moich wywodów. Co chciałaś dziecko kupić ?
- Drożdże, pół kilo pieczarek, dwie cebule i kawałek sera.
- Pizzę, robisz ?
- A jakżeby inaczej ? To moje popisowe danie. Lepszej nikt nie zrobi.
- No w tym masz akurat racje.
- Ile płacę ?
- 8,43.
- Proszę.
- Uważaj tam na siebie.
- Dobrze będę. Dziękuje za wszystko - uściskałam sprzedawczynie. - Do zobaczenia
- Pa, Rose.
Wychodząc ze sklepu wpadłam na Jacka.
- Hej, ty jeszcze tutaj ?
- Jak widać, a co miałeś nadzieję że mnie już wygryzłeś ?
- Nie no co ty. Wiesz że wszyscy będą tutaj za Tobą tęsknić.
- No ja myślę, że o mnie nie zapomnicie.
- Jakżeby można było o Tobie zapomnieć ? Przecież jesteś znana w całej okolicy. Chyba nie ma osoby, która by Cię nie znała.
- Nie przesadzaj.
- Słuchaj muszę lecieć po zakupy, uważaj na siebie i nie zapomnij o nas.
- Wszyscy mówią tak jakbym wyjeżdżała na drugi koniec świata. Przecież to tylko Londyn. Godzina drogi stąd.
- Wiem ale to i tak już coś bo nie będziemy się już spotykać.
- Cóż, każdy kiedyś będzie musiał opuścić to miejsce.
- Jak zwykle masz racje. Do zobaczenia - przytulił mnie.
- Do zobaczenia.
Wbiegłam szybko do domu. Jeżeli chciałam się wyrobić do powrotu rodziców musiałam się pospieszyć. Jak zwykle za bardzo się rozgadałam. Zaczęłam szybko robić ciasto a potem wzięłam się za farsz. Gdy rodzice wchodzili do domu właśnie wkładałam pizzę do piekarnika. Za chwilę po nich weszła Camilla moja siostra.
- Poczekajcie chwila będzie pizza.
- Okey, w międzyczasie pójdę wziąć prysznic. - powiedział tata.
- Dobra.
Za pół godziny już wszyscy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy pizzę.
- I kto nam teraz będzie robił pizzę jak Ciebie nie będzie ? - spytała się mama.
- Daj spokój, no jak kto będzie robił. Ty - uśmiechnęłam się.
- Wiesz że nam będzie Ciebie brakowało ?
- Londyn nie jest daleko. Będziemy się często widywać. Czasami będę przyjeżdżać na weekend i w święta.
- Proszę Cię, uważaj na siebie i nie rób głupot.
- Jasne. - uśmiechnęłam się - Teraz jeśli pozwolicie chcę jeszcze wyjść na dwór. Pożegnać się ze wszystkimi.
- Jasne, idź.
Miałam kawałek drogi do przejścia. Oni mieszkali dosyć daleko ode mnie ale nie przeszkadzało mi to. Pode drogą przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Gdy jeszcze mieszkałam gdzie indziej. Wtedy ich poznałam. Nie miałam żadnych przyjaciół oprócz Diany. Ona mnie z nimi poznała. A ja jej tak perfidnie ich odebrałam. Wcześniej nie mogłam tego pojąć. Przecież ja jej nie odebrałam przyjaciół. Ona sama ich nie chciała. Ale jak tak teraz patrzę to jestem innego zdania. Na początku spotykaliśmy się wszyscy razem. Ale po jednej z naszych kłótni dałam Lucasowi i Caroline wybór. Albo ona albo ja. Wybrali mnie. Gdy już pogodziłam się z Dianą nic nie było takie jak wcześniej. Gdy spotykaliśmy się wszyscy razem czuliśmy się nieswojo. Wolałam spotykać się z nimi oddzielnie. Przeze mnie Diana dostała depresji i miała próbę samobójczą. Nigdy nie powiedziała że to przeze mnie. Ale ja to wiem. Ona była samotna. Coraz częściej zostawała w domu. Po szkole nigdzie nie wychodziła. Aż pewnego dnia postanowiła to zrobić. Nie lubię wracać do tamtego dnia. Doszłam na osiedle. Lucas i Caroline czekali już na mnie :
- Hejo !
- Hej ! Nie wyjeżdżaj - powiedział Lucas.
- Uspokój się. Przecież to tylko godzina jazdy. Spotkamy się kiedyś. To gdzie idziemy ? Kakadu ?
- Jasne
Gdy dotarliśmy na miejsce zamówiliśmy sobie kawę mrożona i hot-dogi. Przy jedzeniu wspominaliśmy dawne czasy :
- Pamiętacie jak raz pojechaliśmy z Dianą na rowerach za miasto i zgubiliśmy ją - przypomniał Lucas.
- Tak a potem dzwoniła ze leży w rowie. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie. - Wiecie że będzie mi Was brakować, prawda ?
- Nam Ciebie też - odpowiedzieli.
- Dzwońcie do mnie codziennie i mówcie co u Was nowego, okey ?
- Pewnie.
- Ja już muszę iść. Jutro ważny dzień. Pa
- Pa, na razie Rose.
Wyszłam z naszej knajpki i poszłam prosto do domu. To był ciężki dzień. Weszłam do domu i szybko położyłam się do łóżka. Miałam już dość tych całych pożegnań. Zmęczona zasnęłam.


CZYTASZ => KOMENTUJESZ